niedziela, 25 grudnia 2011

David Bowie - 1972 - The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders From Mars

Dobra, teraz coś kompletnie innego. O Davidzie Bowiem każdy chyba słyszał. The Rise and Fall of Ziggy Stardust urzekła mnie od pierwszego usłyszenia i absolutnie mnie nie dziwi uwielbienie jakim jest darzona. Z jednej strony poruszający Starman, z drugiej punkowy Hang on to Yourself, a jeszcze z trzeciej glamowe Suffragette City. Mimo tych róznorodnosci płyta skleja się ze sobą perfekcyjnie. Świetna na czillaucik w domowym zaciszu, ja często ją używałem do przejażdżek na rowerze i idealnie się spisywała.

MDC - 1981-87 - Millions Of Dead Cops- More Dead Cops

Coś ostatnio strasznie na jedno kopyto, ale cóż zrobić. MDC to kapela anarcho/hardcore/punk z Austin w Teksasie. Powstali w 1979 jako The Stains i pod taką też nazwą wydali w '80 roku swój pierwszy singiel 'John Wayne Was a Nazi'. Nazwa która przyjęli później, MDC, to skrót w sumie nie wiadomo od czego, a konkretniej: niemal każde wydawnictwo zawierało inne jego rozwiniecie. Millions of Dead Cops, Millions of Dead Children, Multi-Death Corporations, Millions of Damn Christians to tylko kilka przykładów.

Tutaj link do kompilacji składającej się z ich debiutu 'Millions of Dead Cops' (1982 r.) i innej kompilacji 'More Dead Cops' zawierającej ich wczesne EPy i single. Sama klasyka, warto obadać bo chłopaki grali na prawdę przebojowego hc/punka.

John Wayne slaughtered our Indian brothers  
Burned their villages and raped their mothers  
Now he has given them the white man's lord 
Live by this, or die by the sword

wtorek, 20 grudnia 2011

Life Sentence - 1987 - Life Sentence

PE-TA-RDA. To tylko 15 minut muzyki ale za to jakiej! Bardzo lubię ten moment gdy natrafiam na jakąś kapelę której nie znałem i dziwuje się że coś tak zajebistego mogło ujść mojej uwadze. Life Sentence powstali w 1984 roku w Szikago. W '87 ujrzał światło dnia ich debiut - miazgatorski hardcore punk na pełnym oldschoolu. Jest MOC!

niedziela, 4 grudnia 2011

Subhumans - 1981-83 - EP-LP

Kolejna porcja muzyki od angielskich Subhumansów. Tym razem składak zawierający 4 pierwsze EPy tej kapeli. Myślę, że ten materiał nie może zawieść. Znaczy, pewnie może, ale jeżeli nie sprawdzisz to się nie dowiesz. 

środa, 23 listopada 2011

Negative Approach - 1981-83 - Total Recall

You try to make things work and gain something
It's all no use, it's all worth nothing
Complete satisfaction is too impossible to believe
Nothing's ever fucking gonna work for me


Negative Approach powstali w 1981 roku w Detroit. Są niewątpliwie klasykami starego dobrego hardkora. Grali krótko (do '83), ale zdecydowanie im to wystarczyło by zapisać się na karty historii pankroka. Zero melodyjek, szybko i na kurwie do przodu, mało który kawałek trwa dłużej niż 1,5 minuty.
Total Recall to zbiór ich nagrań studyjnych, dopchany kawałkami live w obskurwiale pankowej jakości. Idealny zestawik. Takiego 'Can't tell no one' mógłbym chyba słuchac na ripicie cały dzień i by się nie przejadło. Zreszta co tu dużo pisac petarda i chuj.

czwartek, 3 listopada 2011

Fireworks - 1994 - Set The World On Fire

Garage punkowe szaleństwo prosto z Austin. Powstali w 1993 i grali świetnego garażowego rock'n'rolla. Rozpadło im się w '97 po wydaniu 3 albumów. Set The World On Fire jest najstarszym z nich i moim zdaniem najlepszym (reszty póki co nie słyszałem, ale będzie nadrobione). Dla mnie to tacy Crampsi na nieco wyzszych obrotach. Bomba!

Są jeszcze jakieś pop punkowe ciule co się tak nazywają. Nie słyszałem, ale pewnie słabe. ;)

wtorek, 1 listopada 2011

Germs - 1977-80 - (MIA)

Germsi to jedni z pierwszych kapel pankrokowych w stanach. Powstali w 1977 roku w Los Angelesi i byli kapela której muzyka była zdecydowanie jedna z najwścieklejszych, najbrudniejszych i najbardziej pokurwionych w tamtych czasach. Wiązało się to niewątpliwie z bardzo ubogim warsztatem muzyków oraz osobą wokalisty, Derbego Crasha, który zdecydowanie nie należał do najnormalniejszych ludzi pod słońcem. Kapela zakończyła działalność w 1980 roku, po tym jak przedawkował heroine.

(MIA) to kompilacja wszystkich studyjnych nagrań zespołu (3 EPki, LP, kawałki ze składanek i sesji do filmu 'Cruising'). Podobanie się tej muzyki może świadczyć o poważnym porażeniu mózgowym.

środa, 26 października 2011

Dirty Needle - 2010 - The Art Of The One Act

Dirty Needle to industrialna kapela z Bydgoszczy. Powstał w 2007 roku  jako jednoosobowy projekt, z czasem rozrósł się do trój osobowej ekipy. The Art Of The One Act to ich najnowszy jak na razie album, wypełniony ciężkim brzmieniem dopełnionym zdartym wokalem. Teksty niestety po angielsku i nie bardzo mi idzie je zrozumieć, ale po tytułach i LastFM kapeli (na którym band zamieszcza wszystkie swoje utwory) łatwo się domyśleć że o hajsie, dziwkach i imprezach możemy zapomnieć. Wkurwienie na świat, toto co ładuje im baterie. Odpalenie tego materiału napełnia pomieszczenie mrocznym klimatem, z każdym przesłuchaniem bardziej przekonującym. Zachęcam do spróbowania.

sobota, 10 września 2011

Dupa Zbita - 2010 - D.I.Y.

2 IX 2011 r. odbył się w Oławie pożegnalny koncert tamtejszej kapeli Dupa Zbita. Był to jeden z najlepszych gigów na jakim kiedykolwiek byłem (o ile nie najlepszy). Całe szczęście chłopaki nie składają broni tylko zwerbowawszy kolejnego załoganta i przemianowali się na Step Down (od piosenki Sick Of It All) by siac spustoszenie z jeszcze większą mocą. Stare dobre wałki pewnie pójdą do lamusa ale ja o kondycje, juz ex, Dupy Zbitej sie nie martwię, zrobią dziesiątki kolejnych i na bank jeszcze o nich usłyszymy. Debiut grają jakoś pod koniec pażdziernika we Wrocławskiej Strefie Zero, wszyscy zaproszeni jak mniemam.

Zamieszczam u siebie ich ostatnią EPkę bo i tak juz chyba na niej nie zarobią. ;] Cztery kawałki, w tym cover wspomianego kawałka Step Down z ich autorskim tekstem. Polecam

A tu trzy ich stare numery których się chyba bardzo wstydzą (ale na koncercie były, czyli chyba nie aż tak).


Oczywiście cała ekipę (gdyby któryś z nich to nie daj bóg przeczytał) serdecznie pozdrawiam.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Dum Dum Girls - 2010 - I Will Be

Długo nie mogłem uwolnić się od tej płyty. Dum Dum Girls jest kapelą z Los Angeles grającą noise pop czyli coś jakby noise rock tylko popowy. Przynajmniej tak piszą w internecie.  Oprócz tego mamy tutaj dodatkowy element X, swoisty pierwiastek zajebistości, czyli coś zalatuje jakby garażowym pankiem. Odlot, płytę polecam na każdy humor, stan świadomości, do każdej czynności itd. Nie było takiego momentu żeby mi się nie spodobała.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Bad Dudes - 2008 - Eat Drugs

Bad Dudes to kapela Math Rockowa z LA. Z tego co wyczytałem w internecie Math Rock to połączenie noisu z post-hardcorem. Czyli wychodziło by w sumie całkiem spoko. Istotnym jest to że muzyka na tej płycie jest zasadniczo dość pojebana. Myślec że może podejść tylko psycholom albo ludziom przećpanym. W sumie sam sobie się dziwie, że mi się podoba. Jak coś jednak jestem zdecydowanie z tych pierwszych bo z narkotykami nie mam nic wspólnego! KLIK

sobota, 30 lipca 2011

The Dirtbombs - 2001 - Ultraglide In Black

The Dirtbombs to kapela Micka Collinsa, znanego z takich projektów jak The Gories, The Screws, Blacktop i masy innych których nie znam, a które zapewne są równie zajebiste co te przeze mnie wymienione. Ultraglide In Black jest drugą płytą Dirtbombs i jest ona swoistym tribute Micka dla czarnych, soulowych artystów na których się wychował. Wszystkie piosenki poza czwartą to covery soulowych i funkowych klasyków którym podkręcono śrubę dodając garage punkowego zacięcia nie zmniejszając jednocześnie ich oryginalnego klimatu. Stąd płyta godna polecenia nie tylko fanom garażowego grania.

niedziela, 24 lipca 2011

The Spits - 2009 - IV

Moim urodzinowym postem mam wam chęć przedstawić kolejna już na tym blogu garage punkową formacje. Tym razem padło na The Spits. Póki co w pełni przekonałem się tylko do ich czwartej płyty, ale na bank to nie koniec bo chłopaki grają jak lubię czyli brudny rock'n'roll i basta. Do tego płyta ta ma swoisty przytłaczający klimat ciężko jej odmówić miana na prawdę rewelacyjnej.

wtorek, 28 czerwca 2011

Crystal Castles - 2008 - Crystal Castles

Debiutancki album popularnej dwójki z Toronto. Grają minimalistyczną muzykę elektroniczną, której ważnym elementem jest charakterystyczny wokal Alice Glass. Muzykę z tego krążka nastawia mnie strasznie nihilistycznie, a czasem nawet wręcz depresyjnie. Czuć w niej na prawdę duży nakład emocji. Płyta z duszą

sobota, 18 czerwca 2011

Calabrese - 2005 - 13 Hallowe'ens

Tą płyta chłopaki z Calabrase udowodnili że łatka horror punk wcale nie zobowiązuje. Że można grac w takich klimatach nie zżynając od Misfitsów wszystkiego co się da (ale tylko część ;) ). Bardzo udany debiut, warto obadać bo ta banda to naprawdę powiew świeżości w tej bardziej 'spooki' odmianie panka.

piątek, 17 czerwca 2011

The Damned - 1979 - Machine Gun Etiquette

Machine Gun Etiquette to trzeci pełny album Damnedów. Płyta nie jest strikte pankowa jak debiut, dużo tutaj ucieczek w inne stylistyki, każdy kawałek zaskakuje czymś nowym. No i co tu dużo pisać, genialny krążek, mnogość nieśmiertelnych pankowych szlagierów (love song, noise noise noise, anti pope, ...). Nie ma się co oszukiwać, tego będzie słuchało się już zawsze. Chłopaki z The Damned pokazali pankowemu światu kto rozdaje karty, hasło "trzy akordy, darcie mordy" wypada żałośnie.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Menahan Street Band - 2008 - Make The Road By Walking

Uwaga! Menahan Street Band to nie pankrok. I nie jest to nawet rock. Nazywają to funkiem, ja sie na tym nie znam, ale wiem ze ta płyta robi miazgę. Idealna propozycja gdy trzeba się przemieścić z jednego miejsca do drugiego na stopach. Kolesie sa z Nowego Jorku (nazwa kapeli wzieła sie od nazwy ulicy przy której mieszka założyciel kapeli), a Make The Road By Walking to ich jak na razie jedyny album. Mam nadzieję że będzie tego więcej.

piątek, 10 czerwca 2011

Reigning Sound - 2004 - Too Much Guitar

Too Much Guitar to długo nie doceniany przeze mnie album. Pierwszym kawałkiem jaki słyszałem z niego było zamykające petardo-miazgatoskie Medication. Uradowany zaopatrzyłem się w całą płytę no i się zawiodłem. No bo co to kurwa ma być, gdzie ta "obiecana" petarda? Petarda jest, tylko trzeba dać się porwać temu garażowemu rock'n'rollowi. Całość brzmi dla mnie jak podkręceni Stonesi nagrani w obskurwiałych warunkach. I na pewno nie ma tutaj za dużo gitary.

wtorek, 31 maja 2011

Jay Reatard - 2006-07 - Singles

Kompilacja zawierająca kilka pierwszych singli z solowego projektu, nieżyjącego już, Jaya Reatarda tworzącego m. in. takie kapele jak Reatards czy Lost Sounds. I tak jak wcześniej wymienione zadającego potężny rozpierdol. No, może tym razem znalazło by się kilka słabszych momentów, ale wydawnictwo mimo wszystko i tak wypada świetnie, a kilka wałków jak "Night of broken glass" czy "I know the place" to absolutne killery i klasyki od zaraz. Warto kliknąć

środa, 18 maja 2011

The Partisans - 1981-83 - Police Story

The Partisans to tacy bracia bliźniacy Abrasive Wheels. To taki złoty środek pankroka: szybko - ale nie crustowo, wokal krzyczy - ale mimo wszystko śpiewa, teksty o czymś - ale też bez wykładania ideologii. Dla mnie bomba, trzeba znać. Ten składak zawiera ich 3 pierwsze wydawnictwa: singla, epkę i debiutanckie LP.

poniedziałek, 16 maja 2011

Amanita Muscaria - 2008 - SOMA

Powstała w 1996 roku kapela z Gryfowa Śląskiego. W składzie starzy załoganci, udzielający się wcześniej m. in. w Zakonie Żebrzacych. Dla mnie jeden z lepszych polskich bandów, idealnie trafia w mój gust. Czadowe, melodyjne hardcore punkowe wałki z zaangażowanymi tekstami świetne zarówno na żywo jak i z płyty - czego chcieć więcej? Jak ktoś nie wierzy ich drugą, i jak na razie najnowszą, płytę SOMA może sprawdzić teraz zaraz. Polecam, ten band miażdży.

sobota, 23 kwietnia 2011

The Bahareebas - 2005 - Jellyfishing

Debiutancki album szwajcarów z The Bahareebas. Trochę mniej pankowy i popierdolony niż dwójka, przez co podoba mi się ciut mniej, ale i tak dla mnie absolutna klasa. Jellyfishing to obowiązkowa pozycja dla miłośników surf punka, a ja ze swojej strony polecam ją również i innym. ;)

piątek, 22 kwietnia 2011

The Avengers - 1983 - The Avengers

Avengers byli ekipą pankową z San Francisco, istniejąca w latach '77-'79. Ta płyta to zbiór ich nagrań, singli i epek, które po sobie zostawili. Materiał jest naprawdę klasyczny, warto znać i warto lubiec bo przyjemniej się z tym żyje. Mnie zajebiście w nim uwodzi wokal pani Penelopy oraz muzyka która jest jakby pomostem między takim punkiem 77 a hc. Przynajmniej ja to jakoś tak czuje.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

A.J.K.S. - 2009 - A mówili że nie dożyje zimy

Druga płyta A.J.K.S. zauroczyła mnie przede wszystkim tym że jest jeszcze lepsza od poprzedniczki, co wydawało się dość nieprawdopodobne. Kawałki są szybsze przez co zdają się być jeszcze bardziej agresywne, bardziej rozbudowane podkłady tworzą niesamowity klimat. Tekstowo, jak to już jest w przypadku tego projektu, oczywiście genialnie, niewiele jest płyt które odcisnęły na moim patrzeniu na świat i psychice taki wpływ. W sumie dla mnie to bezapelacyjne arcydzieło i, i tak nie opisze co czuje jak tego słucham.

Ta, jak i inne wydawnictwa A.j.k.s można nabyć tutaj.

sobota, 16 kwietnia 2011

Happy Drivers - 1990 - War

Debiutancki album tej powstałej w 1985 roku francuskiej grupy psychobilly. To jedna z tych kapel, które udowodniła mi że sajko można zagrać z klasą i nie trzeba zamykać się w utarty, uwielbianym spooki schemacie. Muzyka Happy Drivers z zamiaru miała być indiańska i takiego też ducha w sobie nosi. Jednak największym plusem tego wydawnictwa sa dla mnie covery: Boba Marleya (I Shot The Sheriff) i przede wszystkim Madonny (La Isla Bonita). Ten drugi to absolutny majstersztyk, kocham ten wałek. Warto obada tą bandę francuskich indianów.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Angry Samoans - 1982 - Back From Samoa

Po miesięcznej przerwie wracam z nową werwą oraz lepszym pierdolnięciem. Angry Samoans to 100% oldschool hardcore punk z Los Angeles. Rozpoczynali w 1978 roku by po 4 latach wydac swój rewelacyjny debiut. Back From Samoa to album który nie pozostawia żadnych złudzeń, po prostu czysta petarda (no może z jednym nieco dłuższym kawałkiem który psuje nieco kompozycje ale jebać). Poza tym nie ma żadnego kawałka trwającego dłużej niż 2 minuty co zawęża grono odbiorców do ludzi mocno niewyżytych. Polecam

niedziela, 13 marca 2011

Perkele - 2001 - Voice of Anger

Skoro już w Szwecji jesteśmy to zarzucę tą bandą. Perkele to guru współczesnego oi/street punka. Lekki, przebojowy i rozklekotany niczym stary Skrewdriver pankrok ulicy. Tu lubię. Dodam jeszcze że w przeciwieństwie do zespołu nazisty co nie powinien prowadzić, chłopaki z Perkele nie mają, tak zwanego,  problemu z postawą.

Voice of Anger to drugi album tej grupy, w praktyce hit na hicie. Propsy

czwartek, 10 marca 2011

The Sounds - 2002 - Living in America

A teraz coś zupełnie z innej beczki. The Sounds to szwedzka kapela indie popowa (w sumie póki ich nie poznałem myślałem że to oksymoron), grają od 1999 i wydali jak narazie 4 albumy. W ich muzyce słychać, że czerpią inspiracje absolutnie ze wszystkiego, jednak tak przyrządzony mix jest jak najbardziej słuchalny - lepiej, jest zajebisty i absolutnie wkrętowy. Numery błyskawicznie wpadają w ucho, przenoszą zarazem ogromny ładunek emocjonalny, nie jest to paczka poprawnie odegranych hiciorków. Gdyby nie maniera wokalna oraz to że w co 2 kawałku występuje słowo 'babe' nie nazwał bym tego popem.

Living in America to ich rewelacyjny debiut, warto obadać.

poniedziałek, 7 marca 2011

Moskwa - 1986 - Nigdy!

Myślę, że nikogo nie obrażę jak napisze o Moskwie: "Jedna z ważniejszych kapel polskiej sceny punk". Równie trafnie pasuje mi stwierdzenie: "Pod koniec lat '80 nikt nie napierdalał pankroka tak szybko jak Moskwa". Dla pełniejszego obrazu można by dodać jeszcze "Polskie discharge" oraz "O ja pierdole ogień z dupy". Chyba starczy. Bez znajomości tej łódzkiej formacji chyba ciężko by się żyło każdemu miłośnikowi zarzynania zła tego świata gitarami. Spotkałem się kiedyś ze stwierdzeniem że na przełomie lat 80/90 dwiema najpopularniejszymi kapelami punk w Polsce były: Armia (bo grali najciężej) i właśnie Moskwa (bo grali najszybciej). Nie wiem ile w tym prawdy, ale bez wątpliwości taka sytuacja mogła mieć miejsce.

Ten materiał to demo nagrane w 1986 roku, które doczekało się w 2003 roku reedycji na CD. Musisz obadać osobiście, usłyszysz że nie popełniłem przesady. UWAGA: jakość dość pankowa. ;)

piątek, 25 lutego 2011

Cock Sparrer - 1976-77 - The Decca Years

'The Decca Years' to kompilacja najwcześniejszych dokonań kultowego Cock Sparrera. Zmieszanie punka z the who i glamem wyszło im cudownie i właściwie jest swoistym ewenementem (w każdym razie ja nie słyszałem nic co by brzmiało jak TO). 
Warto.

piątek, 18 lutego 2011

Włochaty - 2002 - Tryumf Anarchii Nad Tyranią

Jedna z ważniejszych i kontrowersyjnych polskich kapel. Powstali w 1987 roku w Szczecinie pod nazwą Włochaty Odkurzacz, która na szczęście została skrócona. Grają anarcho-punka ze świetnymi, szczerze zaśpiewanymi tekstami (z tą szczerością to rożnie bywało, stąd te kontrowersje). Oczywiście nie brakuje w ich dorobku, bardzo chętnie wyszukiwanych, wpadek lirycznych, no ale kurde, nikt nie jest idealny. Dla mnie wiele ich tekstów były, są i chyba już zostaną inspiracją.

Włochaci byli właściwie pierwszą kapelą pankową w którą naprawdę się wkręciłem. 'Tryumf Anarchii Nad Tyranią' to nagranie koncertu z ich 15 urodzin, jest to mój ulubiony album z ich dorobku. Konkretna petarda, pamiętam jak kilka lat temu byłem zszokowany że można grac z taka pasją i wkurwem. No i te teksty, łezka się w oku kręci.

czwartek, 17 lutego 2011

niedziela, 13 lutego 2011

Subhumans - 1982 - The Day The Country Died

Angielskie Subhumans (nie mylić z kanadyjskim) to anarcho-pankowa formacja grająca od 1980 roku. Ich, wydany w '82 roku, debiut długogrający 'The Day The Country Died' to absolutny klasyk tego typu grania. But na mordę systemu, piętnujący absolutnie wszystko i wszystkich. Bardzo przekonujące.

poniedziałek, 7 lutego 2011

LD 50 - 2009 - Jara Sie

Kolejny krążek w stylu 'jedna z najlepszych płyt wydana, w ostatnich latach, w Polsce'. LD 50 to stara załoga z Warszawy, która grała punka na początku lat 80, a teraz na początku XXI wieku powróciła by poprawić kondycje naszej sceny (nie, ja wcale nie narzekam). Kapela brzmi naprawdę zajebiście, a to co ją dodatkowo wyróżnia to altówka, która świetnie wpasowuje się w refleksyjne kawałki. Nie ma co owijać, lirycznie to z pewnością krajowa czołówka.

'Jara sie' to druga, po 'Retropunk' (2007), płyta tej kapelki i trzeba jej przyznać że na swój sposób to majstersztyk.

niedziela, 6 lutego 2011

Dreadnoughts - 2007 - Legends Never Die

Punki-piraci, tego jeszcze nie było. ;) Dreadnoughts to kanadyjska kapela grająca Celtic Punk doprawiony szantami. Musze przyznać że to połączenie dość urzekające. Z nagrań tej załogi po prostu kipi energia i strasznie się ciesze ze niedługo będę miał możliwość obadania ich wyczynów na żywo. Oczekiwania mam duże, mam nadzieje że sprostają.

'Legends Never Die' to, jak to najczęściej bywa u mnie na blogu, pierwszy album kapeli. Porządna rzecz, zapraszam.

EDIT

Dali rade.

środa, 2 lutego 2011

Adicts - 1981 - Songs Of Praise

Bardzo ciekawa i specyficzna kapela. Powstali w 1975 w angielskim Ipswich, jednak popularnością wpasowali się dopiero w nurt drugiej fali pankroka. Reprezentują Cloakwork Punk, czyli na scenie przebierają się w stroje Alexa i jego bandy z Mechanicznej Pomarańczy. Nie wiem co w tym fajnego, no ale kto co lubi. Muzycznie są najbardziej zbliżeni do brzmienia 77 z pośród kapel drugiej fali (przynajmniej tych które znam). Dodatkowo napisał bym jeszcze ze zahaczają o coś na kształt muzycznego kabaretu. Muszą z nich być nieźli kawalarze.

'Songs Of Praise' to debiucik tych panów. Płyta z cała pewności warta obadania, bo takiego pankroka nie usłyszycie nigdzie indziej. 

Wielokrotnie grali w Polsce i jeszcze kilka razy pewnie zagrają. Niestety nie byłem i nie słyszałem ich na żywo ale z opowieści innych to: mimo wieku maja swoja petardę. Może uda mi się w tym roku.

wtorek, 1 lutego 2011

Abrasive Wheels - 1982 - When the Punks Go Marching In

Ta banda wesołków to Abrasive Wheels, pankowa załoga z Angli. Zaczynali w 1976 roku, ich muzyka nie wyróżnia się absolutnie niczym od reszty kapel drugiej fali: jest szybko, jest prosto, jest do przodu. Po prostu pank as fak, kto nie zna ten gapa.

'When the Punks Go Marching In' to ich debiutancki long. Doczekał sie wznowienia z garscią bonusów z singli i epek.

P.S. Koncertowo dalej dają rade.

czwartek, 27 stycznia 2011

Zounds - 1980-82 - Discography

Założona w 1977 roku, klasyczna angielska kapela anarcho-pankowa. A może raczej powinienem napisać anarcho-post-pankowa bo bliżej tej muzyce do post-punku  niż do tradycyjnego punk rocka. 

Wszystkie wydawnictwa do 1982, kiedy to im się rozpadło, doczekały się reedycji na jednym cd:

LINK 1
LINK 2

Post Regiment - 1996 - Czarzły

Czarzły to drugi album tej legendy polskiego panka. Mniej poetycki, cały społeczno-polityczny przekaz jest tutaj wyłożony w prost. Czy jest lepszy od poprzedniego? Nie. Co nie znaczy ze nie jest zajebisty. Bo jest.


niedziela, 16 stycznia 2011

Reatards - 2004 - Bedroom Disasters

Pomęczę dalej tych niedorozwojów bo warto. Reatards to kapela, którą już przedstawiałem, i którą dziwie się ze przedstawiać w ogóle trzeba. Są absolutnie niedocenieni i czuje się w chuj dobrze z tym, że miałem okazje ich usłyszeć i pokochać.
Bedroom Disasters to składak numerów w sumie nie wiem pod jakim względem dobranych. Cześć tych numerów była już wcześniej publikowana, część nie. Nie mam pojęcia o co w tym chodzi. Jak chcesz usłyszeć że ramones można grac lepiej niż ramones to musisz posłuchać tej płyty.

U.K. Subs - 1979 - Another Kind Of Blues

O, tych tu jeszcze nie było, a to naprawdę dobre jest. Pankrokowa banda założona w 1976 roku przez wokalistę Charliego Harpera. Aktywnie grają do dziś, wydają płyty i grają mnóstwo koncertów, a w swoich trasach  koncertowych bynajmniej nie omijają polski. Another Kind Of Blues to debiutancki krążek tej grupy. Mocno zakorzeniony w brzmieniu 77, lecz  mimo wszystko dzielnie kroczący naprzód,  jest to mój ulubiony krążek tej grupy. Klasyk gatunku. Spodoba się twojej siostrze!

czwartek, 6 stycznia 2011

Damrockers - 2008 - The Damrockers

Damrockers to kapela wybitnie wyróżniająca się na scenie. Nie za sprawą muzyki, która jest najzwyczajniejszym pankrokiem na kopyto ramones, ale za sprawą tekstów, które są śpiewane w całości po kaszubsku. Brzmi to naprawę fajnie i świeżo. Ta płyta to ich debiut, oprócz tego wydali jeszcze jeden album "Nie chce mie sã". Płyty można nabyć tu i tu, do czego nakłaniam bo fajne to chłopaki. ;]